środa, 10 lipca 2013

07.06 - dzień 13 | 06/07 - Day 13

Wyjechaliśmy z Sacramento i mieliśmy przed sobą caaaaały dzień jazdy - chcieliśmy dojechać do Las Vegas, by móc iść do miasta i trochę odpocząć. Całą podróż wykorzystywaliśmy na maksa, żeby zobaczyć jak najwięcej, więc teraz postanowiliśmy zobaczyć Vegas nocą i odpocząć sobie spokojnie ostatni dzień przed wylotem. Drogi były dłuuugie, bardzo często puste/pustawe, a miejscowości były bardzo rzadko. Może tak co 2 godziny jazdy, dokładnie nie pamiętam. Nawigacja mówiła nam na przykład: Teraz jedź 130 mil prosto :D

We left Sacramento and had the whole day to drive and reach Las Vegas, so we could relax there. We had been trying to get as much as we could throughout the trip to see it all. That's why we wanted to slow down on the last day in Vegas before flying home. The roads were empty, endlessly long, and the towns scattered every two hours or so. It was funny to hear from the gps system to go straight for the next 130 miles :-D



Generalnie jechaliśmy w okolicy Area 51, tu zjechaliśmy nad jeziorko, gdzie witał nas znak, by nie przechodzić na drugą stronę brzegu, bo mogą tam być niewypały. Jakoś nie mieliśmy ochoty zostawać tam dłużej :D

We basically drove in vicinity of the Area 51, where we pulled over by a lake where was a sign saying not to go to the other side as there are unexploded objects. For some reason we didn't want to stay there for much longer :-D




Jechaliśmy już dość długo i chcieliśmy napić się kawki, jednak nie było żadnej miejscowości. Spojrzałam na nawigację w telefonie i zobaczyłam, że za chwilę powinno coś być. Okazało się jednak, że było to jedynie parę opuszczonych baraków.. :) Taki widok nie był nam już obcy.

We drove on and on, dreaming of a cup of coffee, but there was no place to find it. When I looked in the GPS, there was something up ahead of us. Alas, it was yet another abandoned establishment.

Zatrzymaliśmy się przy.. takim dziwnym złomowisku, czy cokolwiek to było ;)
We stopped at... such an extraordinary scrap yard or whatever that was...;-)




I w końcu widok wskazujący, że faktycznie jest coś takiego jak Area 51.
Finally, there's something one would expect to see near Area 51.


Jechaliśmy i jechaliśmy, w końcu udało się nam coś zjeść i wypić kawkę, do Las Vegas było coraz bliżej. Przy drodze stał kolejny znak, który zapadł w pamięć - ostrzeżenie, by nie brać nikogo na stopa, bo w pobliżu znajduje się więzienie... :D

Eventually, we found some place to grab a coffee and eat something. We were getting closer and closer to Las Vegas. Another interesting road sign warning us not to take any hitchikers - that is because there was a prison nearby. :-D

W końcu dojechaliśmy do Las Vegas! Uff!
We finally made it to Las Vegas :-D





Mimo późnej pory było mega ciepło. Jak szliśmy i zawiał 'wiatr', to jakby buchało z rozgrzanego piekarnika, niesamowite, pierwszy raz doświadczyłam czegoś takiego.

Although it was very late, it was still damn hot. As we were walking, the wind blew but it was more like air when you open an oven, so incredible, I had never experienced something like this before.


Przejechaliśmy się Stripem, bo kolejnego dnia mieliśmy zamiar nie być już w stanie prowadzić, gdy się ściemni.. :)

We went for a ride along the Strip for the last time, as the plan was not to be able to drive the next evening ;-)




No i musowo fotka przy znaku :)
And we had to take a photo with this sign :-)


I znaleźliśmy pokoik w Rodeway Inn po raz kolejny - polecamy, zapłaciliśmy $57.
We found a room as usual in Rodeway Inn (we recommend it), for $57.


Zanim wyszliśmy do miasta, postanowiliśmy się trochę zrelaksować po całym dniu jazdy :) Mimo że robiła się prawie 2 w nocy - podobno Las Vegas nigdy nie śpi :)

Before we went out, we relaxed after the whole day of driving. It was almost 2 am, but as they say, Las Vegas never sleeps :-)




To czas wyjść! Ciekawostka - takie 'gazetki' są ogólnodostępne, niczym reklamówka z supermarketu, leżą sobie w stojaku i tylko czekają na chętnego :P

Time to go out! Interestingly, such magazines are distributed all around the city, just like this, like a leaflet from supermarkets, they're there waiting for a person in need :-D


Jest kasyno obok kasyna, każdy może wejść, zagrać sobie choćby i za dolara (tak jak my, przypominam link do filmiku z wyprawy), albo iść do łazienki.. w marmurach :D

There is one casino next to other, everyone can enter and play for as little as $1. (so did we, a you can see in your Roadtrip movie). You can also use their luxurious marble toilets :-D


Większość miejsc na Stripie jest otwarta całą dobę. I to nie tylko kasyna, ale i restauracje. Przez noc w centrum nie zauważyliśmy żadnych nieprzyjemnych sytuacji, ludzi było dużo, jednak czuliśmy się bezpiecznie. Zaczęło się robić jasno i postanowiliśmy wracać do hotelu. Po drodze zobaczyliśmy jeszcze, jak dwóch policjantów sprawdza trzeźwość kierującej samochodem.. wodząc palcem przed jej oczami, a później każąc jej iść prosto po linii... ech :)

Most of the places, casinos, restaurants on the Strip are open round the clock. During the night we did not witness any unpleasant situations, there were a lot of people, but we felt really safe. On our way back to the hotel we saw two policemen checking how sober was the car driver... by moving a finger in front of her, and later on walking along a straight line... amazing :)


Poszliśmy spać, a czekał nas ostatni dzień w Stanach.. Wyprawa zleciała wcale nie tak szybko, bo każdy dzień był dłuugi i pełen wrażeń, jednak troszkę było smutno, że to już końcówka ;)

We went to bed before the last day in the US. The time didn't fly so fast, as every day was long and full of adventure, yet it was sad to realize that that was almost the end of the trip... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz